Dostajesz wiadomość na LinkedIn. Sprawdzasz z zainteresowaniem, bo właściwie to nawet nie jesteś szczególnie aktywny na tym portalu. Wiadomość od headhuntera z propozycją pracy. Czytasz ofertę i myślisz sobie: „mhm, brzmi dobrze”. W firmie, w której pracujesz, od jakiegoś czasu nie dzieje się zbyt dobrze, a Ty masz poczucie, że w ogóle się nie rozwijasz. Może to dobry czas na zmiany? Rozmawiasz więc z headhunterem i zapoznajesz się z propozycją. Okazuje się, że nowa praca jest dokładnie w obszarze Twoich kompetencji, a do tego oferowana stawka jest o 1700 zł wyższa, niż w Twojej obecnej firmie (pracując tam od 5 lat). Przechodzisz przez cały proces rekrutacji bez najmniejszych problemów, aż w końcu nowa firma składa Ci konkretną ofertę pracy – którą przyjmujesz. Co więcej, nowa firma wystawia Ci list intencyjny, w której gwarantuje zatrudnienie – a Ty go podpisujesz. Składasz wypowiedzenie w obecnej firmie i już tylko miesiąc dzieli Cię od nowych wyzwań w nowym miejscu. Wtedy jednak zaczyna się dziać coś nieoczekiwanego – Twój obecny szef próbuje Cię przekonać, żebyś jednak został/a. Nagle przebija wszystkie oferty, podnosi Ci dwukrotnie pensję i obiecuje, że teraz to już będzie jak w bajce. A Ty w końcu ulegasz i decydujesz się zostać. Co robisz w takiej sytuacji? Jak zachowasz się w stosunku do nowej firmy? I w końcu jakie konsekwencje mogą nieść za sobą takie decyzje?

Dokładnie w takiej sytuacji zostałam postawiona na początku tego roku. Rekomendowałam klientowi kandydatkę, która świetnie przeszła przez cały proces rekrutacyjny. Przyjęła ofertę mojego klienta oraz podpisała list intencyjny, w którym zadeklarowała chęć rozpoczęcia pracy od nowego roku. W obecnej firmie złożyła wypowiedzenie, a w między czasie kilka razy potwierdziła chęć rozpoczęcia współpracy zarówno mi, jak i mojemu klientowi. Pod koniec roku chciałam się upewnić, czy kandydatka otrzymała wszystkie niezbędne informacje dotyczące rozpoczęcia pracy – nie dostałam odpowiedzi, co trochę mnie zaniepokoiło. Dwa dni przed pierwszym dniem pracy, w weekend, przesłała wiadomość mojemu klientowi z informacją, że do ostatniej chwili negocjowała z obecnym szefem i jednak zdecydowała się zostać. 

Tego typu sytuacje się zdarzają. To miłe uczucie, kiedy widzimy, że obecny pracodawca o nas walczy. Możemy dzięki temu poczuć się ważnymi pracownikami, którzy są potrzebni. A jeśli dorzucimy do tego z jednej strony przywiązanie i lojalność, a z drugiej strach przed nowością – to okaże się, że dość łatwo przekonać nas do tego, żebyśmy zostali.

Kiedy jednak znajdziemy się już w takiej sytuacji, to zanim podejmiemy ostateczną decyzję, warto spojrzeć na nią szerzej i zastanowić się, jakie konsekwencje będzie za sobą niosła – nie tylko dla nas, ale też dla pozostałych stron biorących w niej udział. 

Nowy pracodawca traci, bo nie ma pracownika.

Firma, która chciała zatrudnić kandydatkę straciła zarówno czas, jak i pieniądze. Gdyby kandydatka poinformowała wcześniej o swojej decyzji – moglibyśmy wrócić do rekrutacji i szukać innej osoby. Miesięczny okres wypowiedzenia kandydatki, a następnie rozpoczęcie procesu rekrutacji od nowa i okres wypowiedzenia kolejnej osoby powoduje, że klient nie ma pracownika przez ok 3-4 miesiące. Pomijając koszty rekrutacji, musimy wziąć także pod uwagę koszty utraconych szans i korzyści biznesowych.

Rekomendując kandydata, headhunter ręczy za niego swoim nazwiskiem.

W całym tym procesie oprócz kandydata i pracodawców, mamy także headhuntera, który jest odpowiedzialny za rekomendacje wybranych i sprawdzonych kandydatów. Wielu headhunterów i agencji rekrutacyjnych pracuje na zasadzie success fee, a więc otrzymuje wynagrodzenie w momencie zatrudnienia danego kandydata. W takiej sytuacji, rekruter musi przeprowadzić właściwie dwa procesy rekrutacyjne, a co za tym idzie – swoje wynagrodzenie otrzyma dopiero po kilku miesiącach. Dodatkowo, rekruter, który rekomenduje kandydatów klientowi – bierze za nich odpowiedzialność. Przypomnij sobie, kiedy ostatnio kogoś gdzieś poleciłaś/eś, a ta osoba zachowała się niewłaściwie. Mało komfortowe uczucie, prawda?

No dobrze, ale przecież w końcu muszę zacząć myśleć o sobie i to mi ma być dobrze. Tu chodzi o moją przyszłość! 

Podejmując decyzje, także te w obszarze zawodowym, często analizujemy różne czynniki. Każdy z nas może mieć inne motywy – dla jednych mogą to być motywy finansowe, a jeszcze dla innych rozwojowe, czy też związane z oszczędnością czasu na dojazdach do pracy. Wiadomo, że jeśli chcemy coś zmieniać, to najlepiej na lepsze – i jest to podejście jak najbardziej w porządku. Bywa też tak, że nasza decyzja spowoduje, że ktoś straci, a ktoś inny zyska – i tego nie możemy uniknąć. Mamy jednak możliwość zminimalizowania tych strat, które poniesie któraś ze stron. 

Jak to zrobić?

  • Zastanów się, czy obietnice obecnego szefa są dla Ciebie w porządku i czy faktycznie się z nich wywiąże?

Wiesz już, że jesteś ważnym pracownikiem w obecnej firmie, bo walczą o Ciebie jak lwy. Tylko czy czułeś/aś to przez te 5 lat, które w tej firmie spędziłeś/aś? Czy prosiłeś/aś wcześniej o podwyżkę, ale nigdy nie było na to budżetu, a teraz nagle dostaniesz dwa frazy wyższe wynagrodzenie? Czy próbowałeś/aś wdrożyć swoje pomysły, ale zawsze były tłumione przez innych, a teraz nagle są rewelacyjne? Czy czułeś/aś, że się rozwijasz? Jeśli to wszystko nie zadziało się w ciągu tych kilku lat, dlaczego miałoby się zadziać teraz? No i w końcu – jeśli już podjąłeś te wszystkie kroki w celu zdobycia nowej pracy, czy nie oznacza to, że podświadomie tego chciałeś/aś i myślałeś/aś o tym już wcześniej?

  • Jeśli Twój obecny szef z Tobą negocjuje, a Ty rozważasz przyjąć tę propozycję – niezwłocznie poinformuj o tym nową firmę, z którą masz rozpocząć współpracę.

Być może firma ta złoży konkurencyjną ofertę, a jeśli nie – ustalicie jakiś termin na ostateczną decyzję z Twojej strony. Będzie to rozwiązanie fair w stosunku i do Ciebie i do nowego pracodawcy, który może równolegle wrócić do rozmów z innymi kandydatami.

  • Jeśli chcesz zostać w obecnej firmie – pomyśl o kwestiach formalnych.

List intencyjny nie ma mocy prawnej. Jest to pisemna deklaracja i oświadczenie woli obu lub jednej ze stron dotyczącej zawarcia umowy – w tym przypadku rozpoczęcia współpracy. Tak więc jeśli podpiszesz list intencyjny i nie rozpoczniesz pracy – nie będzie niosło to za sobą żadnych skutków prawnych. Pozostaje jednak kwestia etyki i moralności – jeśli się na coś umawiamy, warto dotrzymać słowa. Inaczej jest w przypadku podpisania umowy o pracę. Niektórzy pracodawcy podpisują od razu z przyszłymi pracownikami takie umowy, z terminem rozpoczęcia pracy przypadającym np. Po zakończonym okresie wypowiedzenia. W takiej sytuacji – jeśli zdecydujesz się zostać w poprzedniej firmie – koniecznie musisz złożyć wypowiedzenie umowy u nowego pracodawcy, nawet jeśli nie podjąłeś jeszcze u niego pracy. 

  • Jeśli jednak zdecydujesz się na zmianę pracy i nie ulegniesz namowom swojego obecnego szefa – także możesz mu pomóc.

Jeśli nie prowadziliście takich rozmów regularnie, to jest to dobry moment, żeby podsumować Twoją pracę w tej firmie, a także opowiedzieć o swoich odczuciach i przemyśleniach, które pojawiały się w trakcie. Możesz powiedzieć, co Ci się podobało, a co nie było dla Ciebie w porządku. Mądry i świadomy szef potraktuje to jako lekcję.

  • Jeśli w procesie uczestniczy headhunter/rekruter, który prowadził Cię przez cały proces – porozmawiaj także z nim.

Nasze doświadczenie i znajomość różnych historii kandydatów może spowodować, że łatwiej będzie Ci podjąć decyzję. A nawet jeśli już wiesz, że zostaniesz w starej firmie – tym bardziej daj znać. Pokażesz w ten sposób, że szanujesz pracę rekrutera i przede wszystkim nie zburzysz zaufania, którym rekruter Cię obdarzył, rekomendując Cię klientowi.

Nie zawsze zmiana pracy na nową jest dobrym rozwiązaniem, tak samo, jak nie zawsze zostanie w starej pracy jest rozwiązaniem złym. Ważne jednak, żebyśmy podejmowali swoje decyzje świadomie, patrząc także z perspektywy innych stron. To pozwoli nam zachować się w danej sytuacji tak po prostu, po ludzku, fair. Dzięki takiemu podejściu, nie palimy za sobą mostów, a dajemy się poznać jako osoby profesjonalne. Nigdy nie wiemy, czy za jakiś czas nie spotkamy się znowu, ale w innych okolicznościach. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *