Regularnie, średnio raz na miesiąc, przechodzi przez polski Internet fala rozmów na temat CV. Z jednej strony czytamy opinie i porady osób zajmujących się rekrutacją, a z drugiej głos zabierają kandydaci. 

Jakie powinno być? 
Co powinno zawierać?
Ile stron ma mieć? 
Jak zrobić, żeby się wyróżnić?
I w końcu – a weźcie przestańcie mi mówić, jak ono ma wyglądać. Wyślę Wam link do mojego profilu na LinkedIn i już!

Obecnie te dwa ostatnie głosy słyszę najczęściej. I aż chciałabym ładnie napisać, że CV jest teraz odmieniane przez wszystkie przypadki, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że ma ono zawsze taką samą formę, więc trochę psuje mi to koncepcję. Na szczęście, „Polacy nie gęsi…” – swój życiorys mają 🙂

Mogłoby się wydawać, że przymiotnik „niestandardowy” potrafi stworzyć duet idealny z CV. 
Tylko co to właściwie oznacza? 

Myślę, że powinniśmy zacząć od tego, że każdy może mieć inną definicję „niestandardu”, a więc jest to pojęcie względne.  Dodatkowo, nie bez znaczenia jest też to, co ze sobą porównujemy.

I tak np., jeśli weźmiemy pod uwagę formę CV, to standardowe może być w wersji papierowej, a niestandardowe w wersji elektronicznej (choć zastanawiam się, czy w obecnej rzeczywistości nie jest odwrotnie:) ). W innym przypadku standardem i klasyką będzie CV tekstowe, czarnobiałe, natomiast kolorowe, pełne grafiki będzie czymś, co wyróżni je spośród innych. Idąc jeszcze dalej, jeśli otrzymamy video CV, to znów będzie wyjątkowe w porównaniu do wersji pisanej. Takie przykłady można mnożyć, ale właśnie one pokazują nam, jak ważny jest punkt odniesienia.

Czy warto się wyróżniać?

Pamiętaj, że wszystko, co wychodzi od Ciebie jest Twoją wizytówką – życiorys także. Możesz więc potraktować go jako narzędzie wspierające (lub nie) Twoją markę osobistą. Jeśli aplikujesz na stanowisko, w którym kreatywność ma znaczenie – niestandardowe CV może być połową sukcesu, bo już w tym momencie pokazujesz swoje umiejętności, zmysł estetyki, czy pomysłowość. Jeśli jednak szukasz pracy jako analityk, czy księgowy (zapomnijmy na chwilę o kreatywnej księgowości:) ) – spokojnie możesz stworzyć klasyczne, tekstowe CV. Przyznam, że dla mnie, jako rekrutera, ważniejsza jest jego czytelność i bezbłędność, aniżeli oprawa graficzna. 

Profil na LinkedIn zamiast CV

Żyjemy mocno osadzeni w świecie online, a media społecznościowe są naszą codziennością. Naturalne więc staje się też to, że zawarte tam informacje o nas są dużo bardziej aktualne, niż te w lekko zakurzonym już CV. W związku z tym kandydaci coraz częściej rezygnują z wysłania tradycyjnego życiorysu na rzecz linku do ich profilu na LinkedIn, czy strony internetowej. Podnoszą przy tym argument, że jeśli rekruterowi zależy na nich, jako na pracowniku, to na ten profil, czy stronę wejdą i się z nią zapoznają. I co tu dużo mówić, mają rację 🙂 Co więcej, ostatnio tak nawet zrobiłam. Dostałam od kandydata adres jego strony internetowej i z ogromną ciekawością kliknęłam na link. Co się okazało? Zamiast informacji o potencjalnym pracowniku, dowiedziałam się, że jestem jedna na milion i wylosowałam właśnie iPhona 666 i tylko jedno kliknięcie dzieli mnie od zarobienia pierwszego miliona 🙂

Decydując się więc na taką formę aplikowania trzeba znać też jej ograniczenia i mieć pewność, że robimy to dobrze. Nie chcę Ci mówić, czy taka forma jest dobra, czy zła. Ale chcę zwiększyć Twoją świadomość i pokazać Ci jej plusy i minusy. Decyzję pozostawiam Tobie. 

Dlaczego warto?

Nie ma co ukrywać, że jest to niezwykle wygodna opcja. 
Poniżej wybrane korzyści:

  1. Oszczędność czasu – zaprojektowanie i napisanie CV trochę trwa. Przesłanie gotowego profilu lub strony internetowej jest oczywistą oszczędnością czasu dla kandydata.
  2. Pełna gotowość – jeśli zobaczycie ofertę Waszego życia, w ciągu kilku sekund jesteście w stanie przedstawić się rekruterowi.
  3. Sprawdzenie firmy pod względem niestandardowych rozwiązań – jeśli jesteś wizjonerem, który ma wiele nieoczywistych pomysłów, to skorzystanie z takiej formy aplikowania może być formą sprawdzenia firmy pod kątem otwartości na zmiany
  4. Możesz zamieścić dużo więcej informacji, niż w standardowym CV. Jeśli stworzysz swoją stronę internetową, to oprócz informacji na temat Twojego doświadczenia, możesz dodać od razu swoje portfolio, przykładowe prace, opisy zrealizowanych projektów, czy też odnośniki do artykułów i publikacji, których jesteś autorem.
  5. Mniejsze ryzyko kłamstwa – tak, niestety wciąż dostaję CV, w których kandydaci kłamią. Mówi się, że papier przyjmie wszystko. Media społecznościowe też, ale internet nie zapomina 🙂 Publicznie dostępny profil może zobaczyć każdy – nasz były pracodawca też. Jeśli podkoloryzujemy zakres naszych obowiązków – dużo łatwiej może się to wydać. 

A gdzie jest haczyk?

Cóż, niestety i w tym przypadku istnieje druga strona, która może przynieść zupełnie inny skutek, niż zamierzaliśmy. Przygotowałam więc dla Ciebie ściągę, co może pójść nie tak i jak się przed tym ochronić.

  • Źle uzupełniony profil – to najczęstszy problem, z jakim się spotykam przy takich formach aplikowania. Zastanów się, co napisał(a)byś w swoim CV? A teraz otwórz swój profil na LinkedIn i sprawdź, czy jest tam to zawarte. Rekruterzy zwracają w życiorysach dużą uwagę na sekcje: cele zawodowe i profil zawodowy. Czy masz to opisane także na LinkedIn? A teraz zerknij na umiejętności. W CV, oprócz znajomości narzędzi i odbytych kursów, wpiszesz zapewne umiejętności miękkie. Czy na LinkedIn zaznaczyłeś fakt, że jesteś skrupulatny i potrafisz pracować w stresie? A co z Twoimi zainteresowaniami? No właśnie… 🙂

    Protip: Czy wiesz, że możesz wygenerować CV bezpośrednio z Twojego LinkedIna? Wchodzisz na swoje konto —> klikasz „Więcej” —> „Zapisz jako PDF”. Teraz sprawdź, czy czegoś brakuje. Dodatkowo, jeśli rekruter jednak poprosi Cię o przesłanie CV – będziesz miał je już gotowe.
  • Profil niepubliczny lub niedziałająca strona – czy wiesz, że na LinkedIn istnieją ustawienia widoczności profilu dla innych osób? Jeśli Twoje konto ustawione jest jako prywatne, osoby niezarejestrowane na LinkedIn (a także niezalogowane) nie zobaczą Twojego profilu.

    Protip: skorzystaj ze swojej przeglądarki i uruchom ją w trybie incognito. Następnie w wyszukiwarce wpisz: LinkedIn i swoje imię i nazwisko. Odszukaj w wynikach swój profil i na niego wejdź. W ten sposób zobaczysz, jak widzą go niezalogowani użytkownicy. Nie wszyscy rekruterzy muszą mieć tam konto, podobnie jak managerowie, czy inne osoby decyzyjne w procesie rekrutacji.
  • Podobnie jest ze stroną www. Zadbaj, żeby była ona dostępna dla użytkownika. Sprawdź, czy ma wszystkie certyfikaty bezpieczeństwa – sam wiesz, że jeśli pojawia Ci się komunikat ostrzegający, że strona jest z niepotwierdzonego źródła, klikasz w nią niechętnie, prawda?
  • Tym razem to profil jest Twoją wizytówką. W CV zapewne nie napiszesz negatywnych rzeczy o swoim byłym pracodawcy ani nie skrytykujesz w emocjach innego użytkownika. Podając link do swojego profilu na LinkedIn, pamiętaj, że Twój przyszły pracodawca może zapoznać się także z Twoją aktywnością tam.
  • Może być to utrudnienie dla rekrutera – ważne, żeby mieć tego świadomość. I nie chodzi o to, że rekruterowi się nie chce. CV w wersji papierowej, czy elektronicznej są łatwiejsze do archiwizowania i odnalezienia. Rekruter może stworzyć foldery, do których łatwo później trafi. Link do profilu łatwiej jest zgubić. Problem wydaje się być dużo mniejszy, jeśli to rekruter odzywa się do Ciebie pierwszy lub jeśli w rekrutacji bierze udział tylko kilku kandydatów. W przypadku rekrutacji, w której jest ponad 100 zgłoszeń, dużo trudniej operować linkami.
  • Klauzula o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych. Jeśli wysłałeś/aś kiedyś swój profil na LinkedIn zamiast CV, być może i tak rekruter poprosił Cię o wysłanie tradycyjnego życiorysu, albo chociaż maila z klauzulą o zgodzie na przetwarzanie Twoich danych w procesie rekrutacji. Tak naprawdę to taka zgoda wcale nie jest potrzebna, bo i tak musimy działać w ramach prawa. Art. 22[1] Kodeksu Pracy jasno określa, jakich danych może zażądać pracodawca od osoby ubiegającej się o zatrudnienie.Trudności jednak zaczynają się wtedy, kiedy rekrutację prowadzi firma zewnętrzna, która pracodawcą nie jest albo w danej rekrutacji nie będą miały zastosowania przepisy KP, bo współpraca będzie na zasadach B2B. Wtedy najczęściej firmy proszą o wpisanie takiej klauzuli. Dodatkowo, zamieszczając ją, możesz wyrazić zgodę także na udział w przyszłych rekrutacjach. Dzięki temu rekruter będzie mógł wrócić do Ciebie także przy kolejnych projektach.
  • Niektóre firmy (szczególne te duże) używają ATS. Są to systemy, które pomagają rekruterowi zarządzać procesem rekrutacji. O skanowaniu CV za pomocą ATS nagrałam już film: https://www.youtube.com/watch?v=_Jyr2IQsO3Q
    Wysyłając plik, trafia on bezpośrednio do ATS. Jeśli wysyłasz link do profilu – rekruter może wprowadzić Twoje dane do systemu ręcznie. Oczywiście trwa to dłużej.

Jak widzisz, są plusy i minusy związane z wysyłaniem adresu Twojego profilu w mediach społecznościowych zamiast CV. Jako rekruter, jestem otwarta na nowe formy aplikowania, jednak nie ukrywam, że jednocześnie jestem fanką tradycyjnych CV. Chociażby dlatego, żeby ćwiczyć umiejętność tworzenia formalnych dokumentów.

Udostępnienie profilu na LinkedIn jest oczywiście wygodną opcją, ale warto zadbać, żeby jednocześnie było też opcją efektywną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *